- •Instytut Slawistyki
- •Materiały metodyczne I teksty
- •Історія польської літератури
- •Główne cechy baroku
- •Ważne tezy o baroku
- •Sarmacja I Sarmaci
- •Główni przedstawiciele polskiej literatury barokowej
- •Do rosy
- •Westchnienie do ojczyzny niebieskiej
- •Na śklenicę malowaną
- •Jedwabnica
- •Do trupa
- •O swej pannie
- •Niestatek
- •Niestatek
- •Do panny
- •Marność
- •Do Anny
- •Zbytki polskie
- •Nadobna Paskwalina
- •Pamiętniki
- •Oświecenie
- •Trzy style Oświecenia
- •Ideałem – natura
- •Rękopis znaleziony w Saragossie
- •Розділ іv Bibliografia
Jedwabnica
Patrz, Kasiu, gdy ciepła panują,
Jedwabnią przędzę robaczkowie snują,
Jak żyją liściem, jak gęste osnowy
Puszczając, domek gotują grobowy:
To ja tak właśnie robię bez przestania
I kręcę głową z mroka do zarania;
Liściem się karmię niepewny nadzieje,
Które twej wietrzyk niełaski rozwieje;
Z myśli i żądzy nawinęwszy przędzę,
Różne z niej nici dowcipem swym pędzę;
I w tym dumaniu tak się bardzo topię,
Że trunę sobie kuję i grób kopię;
Potem, jak i on, co z pracą zbuduję,
Sam to zgryzę, samże to popsuję.
Łzy
Jako drzewo surowe, na ogień złożone,
Sapi naprzód i dmucha; potem otoczone
Nieprzyjacielem wkoło, przez kryjome oczy
Wszystkie wilgotność z siebie i wszytek sok toczy,
Nakoniec, kiedy mu już obrony nie staje,
W wągiel gore, a potem w szczery popiół taje:
Tak ja, opanowany będąc twą miłością,
Wzdychałem naprzód, srogą ściśniony tęsknością;
Potem sobie i łzami serce ulżywało,
Teraz, gdy mi obojga tego już nie stało,
Tleję w wągiel, a jeśli nie pojrzysz wesołem
Okiem, w małej się chwili rozsypię popiołem.
Do trupa
Leżysz zabity: I ja też zabity;
Ty – strzałą śmierci: ja – strzałą miłości;
Ty – krwie: ja w sobie nie mam rumianości,
Ty – jawne świece: ja mam płomień skryty;
Tyś na twarz suknem żałobnem nakryty:
Jam zawarł zmysły w okropnej ciemności;
Ty masz związane ręce: ja, wolności
Zbywszy, mam rozum łańcuchem powity.
Ty jednak milczysz: a mój język kwili;
Ty nic nie czujesz: ja cierpię ból srodze;
Ty, jak lód: jam w piekielnej śrzeżodze;
Ty się rozsypiesz prochem w małej chwili:
Ja się nie mogę, stawszy się żywiołem
Wiecznych mych ogniów, rozsypać popiołem.
O swej pannie
Biały i polerowny jest marmur z Karary,
Białe i mleko, przesłane w sitowiu z koszary,
Biały łabędź i białem okrywa się piórem,
Biała perła, nie gęstym przepasana sznurem,
Biały śnieg świeżo padły, nogą nie deptany,
Biały kwiat liliowy, na świeżo zerwany:
Ale bielsza mej panny płeć twarzy i szyje,
Niż marmur, mleko, łabędź, perła, śnieg, lilije.
Niestatek
Oczy są ogień, czoło jest źwierciadłem,
Włos złotem, perłą ząb, płeć mlekiem zsiadłem,
Usta koralem, purpurą jagody,
Póki mi, panno, dotzymujesz zgody.
Jak się zwadzimy – jagody są trądem,
Usta czeluścią, płeć blejwasem5 bladem,
Ząb szkapią kością, włosy pajęczyną,
Czoło maglownią, a oczy perzyną.
Niestatek
Prędzej kto wiatr w wór zamknie, prędzej i promieni
Słonecznych drobne kęski wżenie do kieszeni;
Prędzej morze burzliwe prośbą uspokoi,
Prędzej zamknie w garść świat ten, tak wielki, jak stoi...
Prędzej, płacząc nad Etną, łzami ją zaleje,
Prędzej niemy zaśpiewa, a ten, co szaleje,
Co mądrego przemówi; prędzej stała będzie
Fortuna i śmierć z śmiechem w jednym domu siędzie;
Prędzej poeta prawdę powie, niż sen płonny;
Prędzej i aniołowi płacz nie będzie plonny;
Prędzej słońce na nocleg skryje się w jaskini;
W więzieniu będzie pokój, ludzie – na pustyni;
Prędzej nam zginie rozum i ustaną słowa, –
Niżli będzie stateczna która białogłowa.